Dźwięki łaski. Koncert gospel przy świecach w Bazylice św. Krzyża w Warszawie

Opublikowano: 19 października 2012 r.
19 października 2012 | Kategorie: Archiwum aktualności 2011-2014, Koncerty

 

Z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym całego chóru, liderów oraz muzyków z towarzyszącego bandu, 14 października 2012 r. w Bazylice św. Krzyża w Warszawie wieczorem odbył się koncert przy świecach z udziałem zespołu  „Sound´n´Grace”, dedykowany papieżowi Janowi Pawłowi II. Od początku do końca wykonawcy (m. in. finaliści czwartej edycji programu „Mam talent”) postawili na żywioł muzyki, przeplatanej częstą i to dość swobodną rozmową z publicznością, ale także elementami śpiewanej modlitwy, i gestami zwróconymi ku niebiosom. Na repertuar złożyły się wykonania przywodzące na myśl standardy muzyczne (blues, jazz, soul i właśnie gospel) wykonywane też przez artystów tej miary, co Ray Charles, Aretha Franklin, Diana Ross, Whitney Houston, Beyoncé czy Michael Jackson. W kościele i zarazem w tym prawdziwie historycznym miejscu w stolicy Polski, obdarowanym z nagła przemiennymi i powracającymi rytmami, a w ciągu prawie dwóch godzin przyozdobionym różnokolorowymi światłami, wybrzmiały rozmaite tematy muzyczne, mogące (jak choćby soul – ang. dusza) pochwycić ze serce wielu spośród zgromadzonych odbiorców.

Spektakl w warszawskiej Bazylice świętokrzyskiej prowadzili wspólnie Anna Żaczek i Kamil Mokrzycki. Jako liderzy grupy kierowali całym przedstawieniem, przekazując głos innym kolegom i koleżankom z zespołu, duetom i zaproszonym solistom. Obraz, charakter i nastrój „koncertu przy świecach” ilustrujemy zdjęciami Olafa Olszowskiego. Widać na nich uwiecznione ekspresyjnie twarze, gesty, sylwetki czy instrumenty (lub: słuchawki w uszach, tzw. „odsłuchy”?) wykonawców. Na kilku – lampiony ogrodowe z niewielkim tlącym się światełkiem, ustawione na balustradzie, odgradzającej publiczność od prezbiterium i chóru. Poniżej kilka świec dawnego wyrobu, tradycyjnych (więc – podłużnych) – niekiedy w przezroczystych formach czy szklanych wazonach. Zaraz przy tym dwie chyba najmłodsze słuchaczki koncertu (współfinansowanego przez Instytut Papieża Jana Pawła II), zajęte bez reszty miłym dla oka przeżywaniem rytmów i dźwięków, a także pełnym uroku dziecięcego własnym, niezmorzonym tańcem. Mimo kończącej się niedzieli trwał śpiew, pobudzając zmysły i myśli wielu innych odbiorców, widzów, słuchaczy: i młodszych, i starszych.

Każda sztuka zaangażowana, więc także sztuka muzyczna, miała zawsze dwa podstawowe zadania: towarzyszyć człowiekowi (tj. być blisko człowieka), kształtować jego uczucia i budzić duszę. Jeśli wziąć pod uwagę np. hymny gospel śpiewane przez samego Michaela Jacksona (Hold Up the Light – „Trzymam w górze światło”), pomysłowi wykonywania standardów gospel, soul oraz oddania im choćby na dwie godziny we władanie sakralnej przestrzeni świątyni chrześcijańskiej – można tylko przyklasnąć. Do pytań na dalszym planie należałaby oczywiście sprawa aranżacji, czyli to, jak została podana ta muzyka, czy kwestia otwarta, jak w trakcie koncertu były kształtowane przez słowo wiążące możliwości wykonawcze zespołu, i to jak się one zmieniały… Uczestnicy wieczoru poprzedzającego Dzień Papieski mogli tym samym byli wrócić do korzeni zaprezentowanych gatunków, osadzonych w i wobec barwnej tradycji historycznej. To jazz, który w ramach podstawowych struktur muzycznych dawał i daje nadal tysiące najrozmaitszych arażacji, realizacji, wykonań. To blues (poprzednik gospel) wnoszący w przestrzeń społeczną temat ciężkiej pracy, niełatwego życia, często braku pracy, motywy miłości lub zbrodni, więzienia czy wolności. Ale dopiero śpiew gospel, co przyznajmy, zrodzony podobnie jak wiele innych gatunków muzycznych tego nurtu w Stanach Zjednoczonych Ameryki, wykorzystujący angielskie podłoże dawniejszych hymnów, psalmów, ballad, przyśpiewek melizmatycznych, tańców – wniósł do życia religijnego niezbędny ładunek wiary, przeżywanego żywiołowo świadectwa Ewangelii, łaski chrztu, łaknienie pokoju i sprawiedliwości, niosąc tym samym do ludzi zarówno imię Jezusa Chrystusa, jak i prawdę o radosnym „Alleluja!”.

Dużo z tej tradycji religijnej poezji śpiewanej, wiele radości osobistej, czyli emocji wiążących się, być może, z samym wykonawstwem wynieśli tamtego wieczoru i śpiewacy i muzycy towarzyszącego bandu. Dość może tu wspomnieć, iż Jan Paweł II spotykał się z wielkimi gwiazdami światowego show biznesu, uczestniczył nie tylko w koncertach muzyki klasycznej, ale także popularnej, podejmując np. zespoły hiphopowe i ciesząc się z oznak ich radości, nadziei, wiary – okazywanych inaczej, prężnie – z „wirującego” w rytm śpiewów życia duchowego młodych. Papież albowiem nie wątpił, iż ono istnieje i zawsze ma szansę „obudzić się”, nawet dzięki muzyce. Na zakończenie wieczoru ze słowami podziękowań skierowanymi do publiczności oraz fundatorów spektaklu jak i samego gospodarza miejsca zwróciła się Magdalena Socha-Włodarczyk, manager grupy „Sound´n´Grace”. Wzruszeń oraz przeżyć malujących się na twarzach wykonawców nie dało się ukryć. Ale i nie było takiej potrzeby. Z kolei głos zabrał proboszcz Bazyliki św. Krzyża, ks. Zygmunt Robert Berdychowski. Starannie podkreślił poświęcenie zespołu, obsługi technicznej, w trakcie kilku niedzielnych mszy św. wytrwale i pieczołowicie trwających na miejscu, dbających o sprzęt dźwiękowy i nagłaśniający rozstawiony zawczasu w kościele. Zasugerował, iż sam charakter wieczoru ze śpiewem gospel pozwolił wydobyć powtarzane wielokrotnie w tekstach imię Syna Bożego, Jezusa, co ma walor przybliżania do wiary ludzi poszukujących lub wątpiących, pragnących światła. Owo poszukiwanie, wznoszenie rąk ku górze, wspólnotowe – a w dialogach wzajemne – zwracanie się do Boga śpiewem, tańcem, zaangażowaniem ciała, w tym mimiki – mogą być (nawet często) wstępnymi znamionami otwarcia na łaskę. Na bis chór wykonał jeszcze dwie pieśni, przedstawione odmiennie, bo po polsku. Mimo późniejszych godzin wieczornych, gdy należało powoli liczyć się już z powrotami do domów (około północy dopiero one, niestety, nastąpiły), wcześniejszym od powrotów o dwie godziny oklaskom widzów i słuchaczy w nawie głównej i nawach bocznych Bazyliki św. Krzyża nie było wprost końca.

mt_gallery: